Montag, 26. August 2013

‘Cause I’ll never fade away.

Spacerowaliśmy samotnie w światłach miasta gdy noc zapadała uspokajającą ciszą wokół nas. Twoja dłoń w mojej i wszystko wydawało się właściwe i na swoim miejscu.

Rozpaliliśmy jasno płonący ogień w nas samych, niczego nie żałując. Ciarki przechodzące po plecach i nasze oddechy studziła nieprzyjemna zimna mgła odbijająca się w światłach
miasta.

I to czyniło mnie tym kim jestem.

---

- Więc daj mi wszystko.

Słowa zawisły w nagłej ciszy, zostawiając niemal namacalny ślad przełomu w przestrzeni. Tępe ukłucie niepokoju dotknęło mojego serca, gdy odpowiedź nie nadchodziła dłużej. To wszystko nie powinno być tak...

Nie powinieniem siedzieć teraz na tym balkonie, tyłem do niego, nie powinieniem w ogóle tutaj być. Nie powinieniem go poznać. Powinieniem być kimś innym.

Tym, kim mnie tutaj przysłano.

I wtedy jego dłonie ukoiły cicho ten żal i niepewność, gdy zsunęły się po moich ramionach, by zaraz po tym ująć moją twarz.

Jego przepiękne oczy tuż przy moich wyrażały nieme pytanie. Czy mogę to przyjąć?

Oczywiście.

I gdy nasze usta się łączyły, nie sposób było nie pomyśleć, jak wiele za to zapłacę.

Ale to wszystko nieważne.

---

Brałem tabletki przez te puste noce niewypełnione snem czy nawet koszmarem. Gdyby tylko mogły na mnie działać...

Wcale nie powinienem spać. Kiedyś nie spałem. To było tak nienaturalne...

Miłość uczłowiecza. Przynajmniej w tym jednym przypadku.

Bo to wszystko nie tak miało być.

"Nigdy nie dostaniesz się do nieba, z miłością, taka jak twoja" przypomniałem sobie te słowa, krążące gdzieś po mojej głowie. Nie pamiętałem kto je wypowiedział, czy w ogóle ktoś je wypowiedział. Może moje własne swoiste poczucie winy, które jeszcze miałem.

Cóż. Z pewnością tam nie wrócę.

---

Bo nie pamiętam kiedy to się zaczęło. Może to przez tych wszystkich chłopców, których całował w światłach miasta. Zazdrość to złe uczucie. Zazdrość to grzech. Którego nigdy nie powinienem zasmakować.

Nie w tym życiu i nie w tej postaci, w której zostałem tutaj zesłany.

Patrząc na jego twarz na którą padały mocne promienie popołudniowego słońca przebijające się przez drzewa rosnące za ogromnym oknem nie potrafiłem się winić. Nie potrafiłem winić jego. Nie potrafiłem winić go za niewinność w kościach policzkowych i za cienie które rzucały jego rzęsy. Ani za niesamowitość jego oczu. Ani za dobro serca i dłonie przekazujące całe jego ciepło.

A może to nie była zazdrość? Gdzieś w głębi mojej egoistycznej natury czaiło się jedynie, że może nie był szczęśliwy. Że może takie było nasze przeznaczenie.

Anioła stróża zakochanego w człowieku.

----

Ale pamiętam pierwszy raz, gdy nabrałem materialności. Nabrałem jej w jego ranach na nadgarstku, w jego łzach i bezsilności. W desperacji, która raniła także mnie, bliźniaczą zupełnie dosłownie duszę.

Zimna woda w umywalce rozprysnęła się z niemalże niedosłyszalnym dźwiękiem, gdy moje odbicie pojawiło się w lustrze.

- Jeśli przestaniesz oddychać, ja przestanę razem z tobą.

I wszystko tak naturalnie się dopasowało. Jak układanka, nad którą ktoś się głowił przez wiele miesięcy, a która była w zasadzie najprostsza. I niewidoczna.

I nim rany się zabliźniły, zdążyłem już nie wstydzić się tego kim jestem i być w stanie oddać wszystko za światła miasta. 

---

Czy to było egoistyczne, biorąc pod uwagę jego śmiertelność i moją istotę? Nie wiedziałem jak to się skończy. Czy zostałem wyklęty. Czy umrę, gdy umrze on, czy dostanę wtedy swoją karę.

Ale spaliłem to i radzę sobie świetnie i dopóki to czyniło mnie tym kim jestem mogłem jedynie gdybać i cieszyć się chwilą, nieskazaną na żadne zło.

Które mimo, że zawsze się gdzieś czai...

Czym jest dla poświęconemu swojemu podopiecznemu anioła stróża?

2 Kommentare:

  1. Mam ochotę jednocześnie płakać i cieszyć mordę... To było bardzo ładne, a w połączeniu z tymi wszystkimi emocjami i wspomnieniami wręcz magiczne. Nie mam w sumie dużo do powiedzenia. Jedynie co to wyraziłam własne zdanie o niezaprzeczalnej głębi tego tekstu dla kogoś, kto jest związany z nim duchowo.

    AntwortenLöschen
  2. To.
    Jest.
    Nieprawdopodobne.
    Stalkowanie profili różnych bloggerów jest moją skrytą pasją, bo często wtedy odkrywam jakieś nowe ciekawe blogi, których do tej pory nie widziałam. Dokopanie się do Twojego i czytanie jego treści jest czymś niesamowitym. Na razie przeczytałam tylko tę miniaturkę i kolejną, którą skomentuję później, ale Jezu, chcę więcej. Piszesz świetnie. Wydawałoby się, że teksty są krótkie, ale ich treść jest taka duża i głęboka, że jakość wynagradza ilość. Idealne, naprawdę. Dawno już nie czytałam czegoś, co by mnie aż tak poruszyło. Jestem tylko głupim homo sapiens i trudno mi wyrazić swój zachwyt, ale gdybym tylko umiała to dobrze robić, dałabym Ci wszystko o czym myślę po przeczytaniu tego tekstu. Intrygujące. Zgadzając się z poprzednim komentarzem - magiczne. Za niedługo zabieram się do czytania Twoich kolejnych tworów.

    AntwortenLöschen